Hej!
Phantasialand zaliczony!
Dla tych nie w temacie, a ciekawych, odsyłam do mojego posta z tamtego roku klik tutaj.
Dzieciaki cieszyły się wyjątkowo na nową atrakcję - "Chiapas".
Jest to nowa wodna zjeżdżalnia, o wiele lepsza od poprzedniej, bo...
... ma power! Oj, ma!
Szczególnie takie "coś" jak na zdjęciu niżej, daje dreszczyku emocji... hihi! ;)
Mój siedmiolatek chciał tam jeszcze raz!
W Phantasialandzie, oprócz tych wszelakich atrakcji, podoba mi się roślinność i sposób przyozdobienia egzotycznymi kwiatami, krzakami, czy drzewami. Zresztą jak ktoś już kiedyś tutaj był, na pewno na to zwrócił uwagę... Jest naprawdę na czym oko zawiesić...
Chociażby w China Town....
..albo tutaj!
...czy też tutaj!
W tym roku nie zdecydowałam się na "Black Mambę"...
Szliśmy tylko tam, gdzie nie było ograniczeń wzrostem i wiekiem dla Joshua. Niklas był nie pocieszony z tego względu, ale niestety, nie mogłam go gdzieś w kącie samego zostawić. Dopiero by było, jakby się zgubił w tych tłumach, a ludzi było, oj było! Aż dziw, że Brühl ma tyle mieszkańców... hehe! ;)
Zewsząd rozchodzą się smakowite zapachy i czyhają pokusy nie do odparcia, jak chociażby te lody....... ;)
Oczywiście chłopcy mnie naciągnęli... :) Sama też na tym skorzystałam.
Dzień minął niewiadomo kiedy, ale z zapadaniem zmroku zapalały się kolejno wszelkie światła i światełka, co nadało jeszcze bardziej bajkowej i zaczarowanej atmosfery....
Na zakończenie, były jak zwykle występy. Pojawiły się smoki, wysportowani ninjas, kolorowe kurczaki (?)
Dla tych co byli "live",to na pewno zwrócili uwagę na tego typka... hihi!
Miał wyjątkowe poczucie rytmu...
My dorwaliśmy dowcipnisia... hehe!
I po imprezie.
Kurcze!
Jaka piękna porcelana, akurat taką lubię!!!!!!!!!!!
Jak mogło mi to umknąć wcześniej?! Ze tego nie zauważyłam...
No cóż, kto wie, musi poczekać na mnie do przyszłego roku...
A więc dozobaczenia Phantasialandzie!
...a u mnie w domu nadal trwa lato!
Jakoś ozdoby jesienne zakończyły się na wianku z kukurydzy...
Jesieni jest tyle na dworze, że ze zmianą dekoracji poczekam aż do Adwentu, a co!
Mam nadzieję, że nie zamęczyłam tym postem...
Do następnego razu!